wtorek, 4 września 2012

Dzień 3 (środa) 29 sierpnia

Waga: 85,8kg (opuściłam 86kg - chyba Mc syf się strawił wreszcie)



Mysza pędzi że aż się kurzy.

Baśka z którą się założyłam co jakiś czas przebiegle pyta jak tam mi idzie dieta i czy biore jakieś tabletki wspomagające. No i oczywiście czy miałam już jakiś mały grzeszek. Przebiegła lisica:) Nie zdarzyło mi sie jeszcze mieć chwili zapomnienia. No może nie do końca. Moja podświadomość niespełniła diety.
Ostatni raz byłam tak zawzieta kiedy zdecydowałam się przez 6 miesięcy nie jest nic słodkiego. Udało mi sie. Pamietam ze koniec nastąpił 6 grudnia na Mikołajki bo wtedy jak zawsze dostałam od Mamy kalendarz adwentowy z czekoladkami na każdy dzień aż do wigilii. Robi tak zreszta do dziś. Ale po takim czasie bez ciast, cukierków, bułek słodkich czy nutelli, 6 czekoladek z kalendarza i głowa Mikołaja smakowały tak wspomnienie, że wspomnienie zostało na całe życie.

Śniło mi się, że spałam i śniłam o tym, jem paluszki z sezamem. Jak sie obudziłam we śnie i wsadziłam palce do ust okazało sie ze przez sen we śnie naprawdę jadłam paluszki. Dawno nie miała snu we śnie. Ale jak się obudziłam to boałam się, że straciłam kontrolę i naprawde jadłam przez sen paluszki. Uwielbiam sny bo są tak bardzo pokręcone.

Jeszcze uczucie głodu nie zniknęło i czuje lekki ból w skroni. Pisali o tym w książe, ze uwalniajace sie toksyny i pestycydy mogą powodować ból głowy i że to przechodzi po kilku dniach. naszczęście przeszło po godzinie.

Wielkie pochłanianie trwa. Grejpfruty, sok marchewkowy sok ze swierzych jabłek, ogóreczek kiszony, ogórki świerze pomidory, rzodkiewki.

Cera o dziwo robi sie coraz gładsza. Awesome!

Ćwiczenia na dziś:
 
Godzina gry w tenisa na ściance
Rakietę miałam 3 raz w życiu w rękach , ale było śmiesznie i nie myślałam o tym że jestem ciągle głodna.

Brak komentarzy: