piątek, 26 października 2012

26 października

 
 
Koniec z obijaniem się!
Półgodzinne cardio zakończone. Jak na kilka dni lenienia się spuchłam dopiero po 20 minucie:)
Chciałam zrobić coś dłuższego, ale jutro idę na wesele znajomych Pablita i zakwasy byłyby nie mile widziane. Wystarczy mi, że zakładam obcasy i będę walczyła o życie przy każdym kroku. Na szczęście mam silnego i niezwykle przystojnego faceta (wazelinka jeśli to przeczyta, bo pewnie będzie mnie niósł w którymś momencie jutrzejszego wieczoru)

Co prawda na wszystkie posiłki jadłam dziś racuchy (nie wyśle zdjęć ale były pyszne i pulchniutkie), ale od godziny 17 zrobiłam sobie post o samej wodzie.

Mikołajki się zbliżają. Bacha się nie chwali ale pewnie chudnie a jak się spotyka ze mną to wypycha ubrania watą żeby nie było widać zmian... ]:o)

Przymierzyłam dziś sukienkę w której byłam na weselu gdy założyłam się o kosmetyki. Była tak pięknie luźna w pasie. Wcześniej wyglądałam w niej jak hipopotam. Teraz wyglądam jak hipek:) To jest najlepszy motywator - ciasne ciuchy, które robią się luźne i nie dlatego, że się rozciągnęły. Czasem sobie myślę, ze jak bym się zrobiła jeszcze większa i brat by mnie gdzieś podwoził, by się zdziwił jakim cudem można zrobić rozstępy na karoserii samochodu. Monster sis!

Byłam też z Magdą na pomiarach i ogólnym bilansie ciała. Wyszło mi dosłownie wszędzie POZIOM KRYTYCZNY czyli przedwczesny zgon, cukrzyce, miażdzyce, nowotwory, zawały i wylewy. Pomyśl chorobę i ona na pewno jest na liście tego co mi zagraża. Ale uwaga!!! Jest jeden sposób żeby uratować moją duszę. Preparat który sprzedaje firma robiąca bilanse. Alleluja! Za jedyne 500zł plus drobne dodatkowe wydatki (ok.1000zł) mogę się uratować! Z tego pomiaru zaciekawiło mnie to, że powinnam schudną tylko 8kg (na badaniu ważyłam 81,1kg w ubraniach) czyli powinnam ważyć 73kg i była bym już boska. Być może, jednak mi zależy nie tylko na odzyskaniu wagi sprzed 3 lat ale i sprawności jaką wtedy miałam.

26 październik

Śniadanie: cynamonowe racuchy z jabłkami
2 śniadanie: racuchy z jabłkami
obiad: zwykłe racuchy z jabłkami

Waga: zylion kilo (80)
Praca: 0
Silna wola: -100000\100

środa, 24 października 2012

25 października

 
 
2 dzień ciężkiego powrotu do diety...
 
Tak szczerze... Odchudzanie się w czasie gdy szuka się pracy jest trudne. Kiedy ciagle nic i nic, zmartwienia rosną, stres rośnie i ma się ochotę coś opierdzielić, cokolwiek. Jest ciężko. Ale przy stresie też pomaga bardzo mocne styranie się na siłowni, fitnesie czy w domu. Wczoraj miałam taki dzień więc zainwestowałam w kandyzowanego ananasa i dzelo. Bez przegięcia.
Dziś kolejny dzień walki.
 
Zbieranie mobilizacji...

czwartek, 18 października 2012

Cieżki powrót do diety...




Ostatnio znów wróciłam do starych nawyków żywieniowych.... Trochę się w tym zatraciłam. Zważyłam się. 80kg! nie wiadomo kiedy znów przybyło mi 1,5 kg. Jestem zła na siebie bo złamałam daną sobie obietnice. Codziennie coś słodkiego, kilka świństw i poszło.

Chcę wrócić do mojego 63kg i to zrobię.
Wracam do diety dąbrowskiej. Najgorsze wcześniej były pierwsze 4 dni bo uczucie głodu było stałe a później na szczęście zniknęło.
Mam marchewki,  kapustę, kalafior, brokuły i grejpfruty. Woda z cytryną i herbata zielon
Ostatnio zauważyłam, że przestałam pić jakiekolwiek inne herbaty. Czerwonej nigdy nie lubiłam, ale że niestety jest pomaga w procesie odchudzania wycwaniłam się i zmieszałam sobie sypaną zieloną z pigwą z czerwoną sypaną w takich proporcjach że nie czuć za mocno smaku pu-erh.

Dziś pewnie będę miała wiele nowych posiłków

Śniadanie- biały grejpfrut
Brunch (za późno na śniadanie, a za wcześnie na lunch) - sok z marchewek
Lunch - dzelo owocowe
c.d wieczorem

poniedziałek, 15 października 2012

15 Października



Dziś urodziny mojej Mamy!!!! 1000 lat!!!

Tam gdzie słońce świeci
tam zawsze są dzieci.
A że my jesteśmy właśnie Twoje
I my mamy różne paranoje.
Zawsze liczyć możemy na Ciebie
Z Tobą mamy jak w niebie.
Wybacz ten wierszyk tandetny
Ale uwierz, zamysł był szlachetny.
Wielu lat w radości, spokoju
I zaspokojenia w jakimś playboju:)

Tego właśnie my Ci życzymy
Mimo że do dupy rymujemy :)

 
 


czwartek, 11 października 2012

11 października

Ostatnio gdzieś zgubiłam moją wolę. Gdzieś się zapodziała moja mobilizacja i nie mogę jej odnaleźć...

wtorek, 9 października 2012

9 październik (wtorek)



Na razie mysza na bagietce stoi w miejscu. Ale
Powiem wam szczerze, że jak zobaczyłam na wadze liczbę 7 z przodu to czuję że reszta nie będzie stanowić problemu no już wiem, że mogę dać radę.

Wczoraj trening na brzuch i pośladki z Mel-B, wczoraj maraton na rowerze. Więc nie ma się obijania:)

Do niedzieli przez kilka dni sobie folgowałam ze słodyczami, nawet raz chipsy wszamałam. Wczoraj już grzecznie wróciłam do diety. Jeszcze 16 kilo przede mną. Do 6 grudnia wyznaczam sobie cel żeby zobaczyć 60-tkę:)
Postanowiłam, że skoro przesunęłyśmy datę Wielkiego ważenia to i ja muszę postawić sobie nowe wyzwanie. Skoro już straciłam 9 kg i teoretycznie już na starcie wygrałam zakład. Pomyślałam, że zacznę różnicę wagi mierzyć od tych 80kg które miałam jak zdecydowałyśmy się przedłużyć zakład.
Teraz gra zrobi się znów emocjonująca i zmobilizuje. Bacha się ostro za siebie wzięła i mogła by teraz wygrać. Trzeba walczyć!

sobota, 6 października 2012

6 października (sobota)




6 tygodni - 9 kilogramów. Nie jest źle. Zdrowe tempo utraty wagi.

Czasami bywają takie dni kiedy coś nas trapi. Stary nawyk każe wyleczyć smutki jedzeniem i to jego wielką ilością. A najlepiej zatopić zęby w czymś mocno niezdrowym. Przezwyciężenie tego przyzwyczajenia to dobry krok do szczuplejszej sylwetki.
Bardzo często stres wywołuje niestrawność, zgagę, skurcze żołądka, wrzody. Dodając mu do trawienia różne ścierwo od którego teoretycznie ma nam się poprawić samopoczucie tylko sobie z pełną premedytacją szkodzimy.

Czasem łapię się a tym, że oceniam negatywnie ludzi, tak jak ja są przy kości i na to nażekają. Skoro ja mogłam to inni też mogą. Pytanie tylko jak silnym trzeba być żeby spojrzeć na siebie obiektywnie, stwierdzić "nie jestem zadowolona z tego jak wyglądam, zapuściłam się" i zrobić coś z tym. Przede mną jeszcze 14 kg do mojej wagi sprzed 3 lat. Dam radę? Nie ma możliwości żeby było inaczej. Tym razem jestem zawzięta i dopnę swego. Moje stare spodnie z nike do tańca, w których ponoć moja pupa wygląda "oj tak seksownie" jeszcze się doczekają swojego wielkiego powrotu. :)

piątek, 5 października 2012

5 października

 

!!!!!!!!!!!!Wielkie świeto!!!!!!!!!!!
 



Wreszcie zeszłam poniżej tej przeklętej 80-tki!!!!!! Ważyłam się rano na mojej wadze i jak raz dobrze mi zrobiła. 2 próby ten sam wynik! łiiiiiiiiii

Moi mili, ponieważ Bacha chciała mi dać wczoraj walkowerem przed ważeniem i napisała żebym jej podała jakie kosmetyki chce. Ale, że !!!ze mną mnie ma tak łatwo!!! to pomyślałam, żeby przedłużyć zakład do 6 grudnia- Mikołajki. Nie chodziło mi o to żeby dostać łatwo trochę kosmetyków a widziałam, że Bachula się poddaje już w połowie. Chodziło o to, żeby mieć wyzwanie i przede wszystkim żeby mieć kamrata w walce z jedzeniem!!!

 
                                     !!!!NASZE KUNG FU JEST MOCNE!!!!



wtorek, 2 października 2012

6 dni do ważenia 2 października (wtorek)



Dziękuje za życzenia. Lubię imieniny zawsze jakiś dzień żeby zrobić coś czego się nie robi na co dzień, ale nie tak duży jak urodziny żeby tez zachlać pałę:)

Pardon za znów przerwę w pisaniu. Jeśli szukaliście kiedyś pracy to wiecie jak to jest. CV-ki CV-ki CV-ki.... wysyłanie przez neta, rozwożone i wysyłane w butelce.

Ale za to znalazłam coś fajnego w komentarzach od anonimka :)


Hihihi zapomnieli napisać na górze "poniedziałek":D

Moja dieta? ostatnio wkradło się troszkę oszukiwania ale godna. wcieliłam w życie zasadę "mniej a lepiej" czyli siostra słynnej diety MŻ (mniej żreć) tylko tyczy się słodyczy i innych niezdrowych rzeczy. Kiedyś zamiast kupić słodycz droższą i pyszniejszą wybierałam kilka tanich i się tym opychałam bo wychodziło więcej. Teraz postanowiłam to zmienić. Odkryłam pewne zło. Zło tak wielki i pyszne ze nie wypada mi go opisywać na tym blogu. Zło tak słodkie i chrupkie i rozpływające się w ustach, złamało mnie 3 dni pod rząd. Eh tak przyznaję się.
A wszystko przez chorobę i tabletki oraz syropy z cukrem... Byłam wolna od cukru, nie pragnęłam go. A tu nagle przymus picia syropu 4 razy dziennie! to mnie zniszczyło. Naszczęście waga stoi w miejscu i na dniach pewnie będę świętować 79-tke:)