wtorek, 9 października 2012
9 październik (wtorek)
Na razie mysza na bagietce stoi w miejscu. Ale
Powiem wam szczerze, że jak zobaczyłam na wadze liczbę 7 z przodu to czuję że reszta nie będzie stanowić problemu no już wiem, że mogę dać radę.
Wczoraj trening na brzuch i pośladki z Mel-B, wczoraj maraton na rowerze. Więc nie ma się obijania:)
Do niedzieli przez kilka dni sobie folgowałam ze słodyczami, nawet raz chipsy wszamałam. Wczoraj już grzecznie wróciłam do diety. Jeszcze 16 kilo przede mną. Do 6 grudnia wyznaczam sobie cel żeby zobaczyć 60-tkę:)
Postanowiłam, że skoro przesunęłyśmy datę Wielkiego ważenia to i ja muszę postawić sobie nowe wyzwanie. Skoro już straciłam 9 kg i teoretycznie już na starcie wygrałam zakład. Pomyślałam, że zacznę różnicę wagi mierzyć od tych 80kg które miałam jak zdecydowałyśmy się przedłużyć zakład.
Teraz gra zrobi się znów emocjonująca i zmobilizuje. Bacha się ostro za siebie wzięła i mogła by teraz wygrać. Trzeba walczyć!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz