wtorek, 11 grudnia 2012

cała prawda o odchudzaniu w grudniu

2 słowa: nie istnieje :)

Od dziecka mieliśmy wpojone że grudzień to miesiąc na bogato. Mikołajki, święta i sylwester. Wszystko kojarzy się z dobrą zabawą (dla tych z wyższym kung fu alkoholem:) i oczywiście jedzeniem. Słodycze, mandarynki i karp:) I jak na złość odchudzającym się zawsze idzie w dupke:)
No powiedzcie czy nie mam racji?!?!?

Teraz jest tak, że jest ja chcę zjeść coś zdrowiej albo nie chce jeść wcale to mnie mój men ciągnie na złą drogę (gastro faza współczulna:). A kiedy on sobie obiecuje, że oooostatni to wtedy ja włączam minę kota ze Shreka i mówię "A może pizze?". I tak się kończy odchudzanie grudniowe. Ostatnio kogo bym nie spotkała mówi mi - Ale ja teraz dużo wpierdzielam. Cokolwiek się naiwnie. Jedno kończę i już się rozglądam następnym - I każdy myśli, że jest w tym odosobniony. TAK TERAZ MAJĄ WSZYSCY, bo są zaskoczeni że zima przyszła:).

A jak wasze odchudzanie grudniowe? Jeszcze się oszukujecie ze wam się uda czy spojrzeliście prawdzie czekoladowego Mikołaja w oczy?

środa, 5 grudnia 2012

5 grudnia 2012

Witam:)
Jutro Mikołajki. Byliście grzeczni w tym roku? Co was czeka pod poduszką?


Aktualizacja zakładu Justycjan vs. RaBarbar
2 dni temu siedziałam i rozmyślałam o zakładzie i pomyślałam, że jak by się skończył już to później osiadła bym na laurach a nie ma lepszego miesiąca na wypasanie jak grudzień. Tyle okazji na wypasanie się i jojo. Tak więc co by się nie rozleniwić nastąpiło 2 przesunięcie terminu Wielkiego ważenia. 9 Luty

Nie ma to jak ciągła mobilizacja. Niestety zima nie sprzyja odchudzaniu jednak w przeszłości zawsze chudłam na zimę. To byly czasy jak na wagę wchodziłam tylko na badaniach sportowych.

Jaki wy macie pomysł na ograniczenie wypasu świątecznego? Ja mam jeden zabawa na xboxie mojego brata i bratowej. Zabawa ruchowa, która potrafi wytrząść każdego pierożka:)

środa, 28 listopada 2012

9 dni do ww

moja waga świruje więc nie wiem dokładnie ile ważę.

Ostatnio troszkę pogrzeszyłam. wkurza mnie ze raz czy 2 zjem coś nie tak i już waga skacze jak porąbana. wrrr
9 dni do końca w tym jeden spędzony z rodziną Pabla gdzie będzie wypasanie:) Ale mama nadzieje że Bacha też pojedzie i wypasać się będziemy razem:D

Menu du jour:
Jabłka, grejpfruty, soki, marchewki, rzodkiewki

poniedziałek, 26 listopada 2012

11 dni do WW!




Jakie macie metody radzenia sobie ze stresem? Joga, zagłuszanie własnych myśli głośną muzyką lub filmami, bieg donikąd, słodycze?  Ja w sumie stosuje oglądanie filmów lub taniec. A wy? bo chętnie bym spróbowała coś nowego. Valium odpada:) a herbatka z melisy mi nie smakuje.

Śniadanie: jajeczniczka (czułam cze trzeba mi białka)
2 śniadanie: grejpfrut
Nie mam pomysłu na obiad. Co proponujecie?

piątek, 23 listopada 2012

13 dni do ww



Śniadanie: 2 bułki z masłem orzechowy (tłuściutkie wiem ale postanowiłam się troszkę rozpieścić, bo życie mi tego nie robi:)
Zjedzenie ich zajęło i prawie godzinę. Nie napchałam się, ale jest 13.20 a ja nie jestem ani pół ciut głodna.
Na obiad grejpfrut.

Ćwiczenie na dziś
 
1 i 2 krok

 

Mój czas:
A Wy jaki mieliście czas?

czwartek, 22 listopada 2012

14 dni do WW



powolne odchudzanie i ubyło 2,5kg . Tym razem nie ograniczam diety tylko do warzyw, ponieważ same warzywa i te wyselekcjonowane nie dostarczają mojemu organizmowi tego co trzeba np. białka. Teraz przeplatam warzywa ze świerzą chrupiącą bułką bez niczego. Bułka jest pycha i nie mam takiego uczucia. że jeśli zjem choćby jeszcze jeden liść sałaty to się zastrzelę.

Śniadanie: herbata zielona i dzelo truskawkowe

Reszta godz 18:)

środa, 21 listopada 2012

15 do WW




Jedna rada nigdy nie mieszajcie gotowanej dyni, czosnku i pomidorów z puszki.... ochydaaaaa!!!!!!

Śniadanie: grejpfrut
obiad: Nieudana zupa, po której mnie zemdliło...i którą zamieniłam na bułkę dupkę bez niczego.
podwieczorek: wielki dzban herbaty zielonej i czerwonej
A najlepsze jest to że czuję się wypchana i nie mam ochoty jeść. Spokojnie nie mam zaburzeń odżywiania po prostu mnie jeszcze trzepie na wspomnienie o paskudnej zupie...

Ktoś ma jakąś siłownie z niedrogim karnetem i dobrze prowadzonymi zajęciami?

 
 
zapraszam na mojego drugiego bloga "Dzieła całkiem bardzo artystyczne"
 
 

wtorek, 20 listopada 2012

16 dni do WW



Ciągle trwa wyrównywanie się wagi do 80.  Ńarazie mój organizm gromadzi więcej wody (wiecie czemu:). Za kilka dni się wszystko wyrówna i utrata wagi będzie się posuwać szybciej. Poza tym w Przypływie gastro fazy zjadłam gołąbka na obiad. Stwierdziłam albo to albo się ubiorę i pójdę po czekoladę bo do cholery kobiety czasem potrzebują czekolady!

Śniadanie: grejpfrut
2 śniadanie: bigos z kapusty
Obiad: gołąbek
podwieczorek: owoc granatu i sok z marchewki
Kolacja: pączek, kinder bueno, laysy serowo-cebulowe, pizza z kurczakiem, oliwkami, fetą, suszonymi pomidorami i pieczarkami. :D:D:D:D Żartuję :P sok z jabłek

poniedziałek, 19 listopada 2012

Ćwiczenie na dziś (17 dni do ww)

Killer Kardio
 Ćwiczenia na wytrzymałość i wysmuklające sylwetkę
 
Dziś zrobiłam KROK 1 (pole zielone)
 
Jutro zmierzę czas etapu 1 i proponuje porównanie czasów w komentarzach!
 
!!!Wyzwanie!!! 
Kto ma odwagę ?
 
 
Polecam stronę stylowi.pl!!!
 

17 dni do WW



Śniadaniowe zawieszenie diety. 2 Bułki z serkiem śmietankowym, rzodkiewką, szczypiorkiem i pietruszką. Musiałam wsiąść przeciw bólową tabletę a wolałam nie ryzykować branie jej po zjedzeniu tylko grejpfruta.

Zobaczymy jak się ułoży reszta dnia. Lubicie granaty? Owoce oczywiście. Można się przy nich nie mniej rozerwać. Ja je polubiłam bo trzeba je dokładnie i długo obierać, a później można jeść po 1 ziarenku co zajmuje usta na dużo czasu:) Polecam bo są również bardzo odżywcze i mają działanie przeciw rakowe.
 
Dopiska popołudniowa
 
Zawsze się zastanawiam pisząc posty jak szczerą należy być przy opisywaniu zmagań z odchudzaniem. Uważam, że jak będę opisywać, że odchudzanie jak każdy wie jest do dupy, trudno sobie z tym poradzić, a jeszcze trudniej utrzymać rezultaty. I po co to wszystko? By być zdrową? hmm może też ale wszystkie wiemy, że nie jest to ubrani w rozmiarach mini skłaniają nas do tego by zrzucić trochę kilo. Z jednej strony zasypują nas różnościami do zjedzenia a z 2 strony robią ciuchy na małe bezdupie dziewczynki.
Od zawsze miałam duży kuperek. W czasach jak już miałam swoje 171cm wzrostu i ważyłam 60 kilo co było jakieś 3 lata temu też miałam problemy ze znalezieniem spodni. Miałam sylwetkę atletyczną, umięśnioną i miałam niecałe 18% tłuszczu w organizmie. Nasuwa się pytanie - co się stało?
Każdy ma różne powody, żeby przytyć. U mnie zaczęło się od rozstania z pierwszą młodzieńczą miłością, poźniej była długa samotność, następnie maraton kretynów. Jak już stwierdziłam "il vaut miex être seul que mal accompagné" (lepiej być samemu niż w złym toważystwie) wtedy poznałam Pawła i on odmienił moje życie. Wcześniej moja pozytywna zmieniła się w cyniczną słodycze i dobre jedzenie miało mi zastępować miłość. Nie mam innych uzależnień. Nie palę i nie biorę, źle za to uwielbiam kalorie, bo mają tak kolorową paletę smaków.
Zawsze byłam bardzo aktywna i nigdy nawet nie myślałam o diecie bo nigdy nie miałam problemów z wagą. Teraz mam kilka kontuzji i czasy sportowe dla mnie się skończyły. Osobowość została, ale niestety przez ostatnie kilka lat nabiłam dużo brzydkich nawyków. Przestałam lubić swoje ciało, przestałam nosić krótke spodenki, nie lubię nosić strojów kąpielowych.
Jaki jest dla was otyłej wegetacji?
Ja uważam ze mi 3 lata wystarczą...
 
Teraz czas na zmiany :) Trzeba obudzić w sobie siłę lwa.

niedziela, 18 listopada 2012

18 dni do WW




Run mysza! Run!

Szczerze to nie wiem ile dokładnie ważę. 4 wejścia na moją wagę wyniki od 81 do 79kg. Uśredniłam wynik.

Co zrobić jak się jest na rygorystycznej diecie i się jej trzyma( i to nie tylko do wieczora),a tu nagle okazuje się, że obiad rodzinny. Przyjeżdża brat z bratową, mój facet i mama. Na stół wjadą gołąbki, żeberka i kiełbaski z rękawa a na deser paluszki ptysiowe. Wrrrrr a ja co powinnam zjeść? Sałatkę. O nie postanowiłam, że nie będę katowała się zieleniną jak reszta będzie jeść takie pyszne rzeczy. Ugotuję sobie zupę dyniową z aromatycznym czosnkiem, solą, pomidorami i podaną ze szczypiorkiem. Jeszcze będą chcieli spróbować:)

Menu do jour
Śniadanie: sałatka a'la bruschetta (pomidory, posiekana natka pietruszki, odrobina szczypiorku i czosnek)
2 Śniadanie: grejpfrut
Obiad: Zupa z dyni (gotujemy dynie, mixujemy ją z czosnkiem, solą i pomidorami, ozdabiamy szczypiorkiem lub pietruszką)
Kolacja: jeszcze nie mam pomysłu
 
Ostatnio zauważyłam że moja cera zaczyna robić się lekko pomarańczowa dlatego będę marchewkę jadła co dwa dni.
 
Minusy robienia diety w porze jesienno-zimowej.
-Więcej się marznie, ponieważ organizm jest mniej dożywiany.
-Jest się bardziej zmęczonym i ospałym co czasem pogarsza jeszcze fakt że dni są coraz krótsze a słońce rzadko kiedy wygląda zza chmur.
-JAK GŁODNY TO ZŁY!!!! Zawsze należy mieć coś przy sobie do jedzenia np. jabłko bo jak zaczyna mocno ssać w autobusie to można na kogoś nakrzyczeć lub się pobić.
Ceny warzyw są troszkę wyższe, poza marchewkami, no i dynią. Ale w końcu nie wydaje się na nic innego (słodycze, wędliny pieczywo ,które są dużo droższe od warzyw).

sobota, 17 listopada 2012

19 dni do WW




Jeden dzień warzywek 1kg mniej. Nie dziwcie się, ale ostatnio w brzuszku miałam dużo zalegających niezdrowych rzeczy:P teraz się tego pozbyłam.(poprawka z 80kg bo zważyłam się na dokładniej wadze a nie na tym moim dziadostwie)

Spróbowałam błonników. Najpierw jabłkowy. Firma: mocro, Pojemność: 120g, cena w sklepie na ulicy zgodnej (najtaniej) 16,50zł Postać proszku, więc najlepiej zmieszać z wodą lub jogurtem. Wsadzenie sobie łyżki tego błonnika do ust może się skończyć jak test cynamonowy :D



Błonnik kakaowy- gorzki w smaku jak kakao, więc nie da rady za bardzo wypić z wodą. Firma: micro, pojemność: 110g, cena: 14,90zł



Menu du jour

Śniadanie: sok z marchewki, pomidory z solą
Obiad: sałatka z sałaty, buraków i dyni
Podweczorek: 2 bułki bez niczego (pomyślałam ze zdecydowanie za mało zjadłam dziś, a 2 odmianą tej diety jest chleb i woda)
Kolacja: owoc granatu (polecam conajmniej raz na 2 tygodnie - ma działanie przeciw rakowe)


piątek, 16 listopada 2012

20 dni do wielkiego ważenia

Tak ostatnio myszka na bagietce miała wolne. Było zimno, ponuro a czekolada milka była taka pyszna. W strefie pracy ciągle cisza przez co moje morale spadają do poziomu gdzie chcę zabić się łyżeczką.



Ciężki powrót do diety, więc potrzebuję plan żywieniowy

Menu du jour

Śniadanie: sok z marchewek. (na prawdę polecam zakupienie sokowirówki. Od kiedy piję świeże soki nie smakują mi już ani karotki, ani soki-napoje, no może poza colą..)
 
Obiad: zupa krem z dyni z jabłkami i cynamonem

 
Przepis fit
Gotujemy tyle dyni ile zjemy, bo ta zupa nie powinna długo stać.
Jak będzie miękka to miksujemy ja z 2-3 jabłkami blenderem (ja używam zwykłego miksera do koktajli)
Dodajemy łyżeczkę cynamonu i gotowe.
(można wlać na środek trochę jogurtu, lub serka homogenizowanego waniliowego i grzanki.Ja lubię dodać odrobinę soku i startej skórki z cytryny lub pomarańczy)
 
 
Podwieczorek: sałatka z pomidorów i papryki z ziołami
 
Kolacja: kanapki bez chleba
 
Dużo zielonej herbaty

Odchudzanie się czas zacząć. Żadnych tabletek, wspomagaczy, plastrów jeśli takie istnieją. Ostatnio Przestałam też brać witaminki. Teraz jednak nie przerwę kuracji skrzypovitą i omegą. Dostałam również błonnik jabłkowy i kakaowy (którego jestem ciekawa).

piątek, 26 października 2012

26 października

 
 
Koniec z obijaniem się!
Półgodzinne cardio zakończone. Jak na kilka dni lenienia się spuchłam dopiero po 20 minucie:)
Chciałam zrobić coś dłuższego, ale jutro idę na wesele znajomych Pablita i zakwasy byłyby nie mile widziane. Wystarczy mi, że zakładam obcasy i będę walczyła o życie przy każdym kroku. Na szczęście mam silnego i niezwykle przystojnego faceta (wazelinka jeśli to przeczyta, bo pewnie będzie mnie niósł w którymś momencie jutrzejszego wieczoru)

Co prawda na wszystkie posiłki jadłam dziś racuchy (nie wyśle zdjęć ale były pyszne i pulchniutkie), ale od godziny 17 zrobiłam sobie post o samej wodzie.

Mikołajki się zbliżają. Bacha się nie chwali ale pewnie chudnie a jak się spotyka ze mną to wypycha ubrania watą żeby nie było widać zmian... ]:o)

Przymierzyłam dziś sukienkę w której byłam na weselu gdy założyłam się o kosmetyki. Była tak pięknie luźna w pasie. Wcześniej wyglądałam w niej jak hipopotam. Teraz wyglądam jak hipek:) To jest najlepszy motywator - ciasne ciuchy, które robią się luźne i nie dlatego, że się rozciągnęły. Czasem sobie myślę, ze jak bym się zrobiła jeszcze większa i brat by mnie gdzieś podwoził, by się zdziwił jakim cudem można zrobić rozstępy na karoserii samochodu. Monster sis!

Byłam też z Magdą na pomiarach i ogólnym bilansie ciała. Wyszło mi dosłownie wszędzie POZIOM KRYTYCZNY czyli przedwczesny zgon, cukrzyce, miażdzyce, nowotwory, zawały i wylewy. Pomyśl chorobę i ona na pewno jest na liście tego co mi zagraża. Ale uwaga!!! Jest jeden sposób żeby uratować moją duszę. Preparat który sprzedaje firma robiąca bilanse. Alleluja! Za jedyne 500zł plus drobne dodatkowe wydatki (ok.1000zł) mogę się uratować! Z tego pomiaru zaciekawiło mnie to, że powinnam schudną tylko 8kg (na badaniu ważyłam 81,1kg w ubraniach) czyli powinnam ważyć 73kg i była bym już boska. Być może, jednak mi zależy nie tylko na odzyskaniu wagi sprzed 3 lat ale i sprawności jaką wtedy miałam.

26 październik

Śniadanie: cynamonowe racuchy z jabłkami
2 śniadanie: racuchy z jabłkami
obiad: zwykłe racuchy z jabłkami

Waga: zylion kilo (80)
Praca: 0
Silna wola: -100000\100

środa, 24 października 2012

25 października

 
 
2 dzień ciężkiego powrotu do diety...
 
Tak szczerze... Odchudzanie się w czasie gdy szuka się pracy jest trudne. Kiedy ciagle nic i nic, zmartwienia rosną, stres rośnie i ma się ochotę coś opierdzielić, cokolwiek. Jest ciężko. Ale przy stresie też pomaga bardzo mocne styranie się na siłowni, fitnesie czy w domu. Wczoraj miałam taki dzień więc zainwestowałam w kandyzowanego ananasa i dzelo. Bez przegięcia.
Dziś kolejny dzień walki.
 
Zbieranie mobilizacji...

czwartek, 18 października 2012

Cieżki powrót do diety...




Ostatnio znów wróciłam do starych nawyków żywieniowych.... Trochę się w tym zatraciłam. Zważyłam się. 80kg! nie wiadomo kiedy znów przybyło mi 1,5 kg. Jestem zła na siebie bo złamałam daną sobie obietnice. Codziennie coś słodkiego, kilka świństw i poszło.

Chcę wrócić do mojego 63kg i to zrobię.
Wracam do diety dąbrowskiej. Najgorsze wcześniej były pierwsze 4 dni bo uczucie głodu było stałe a później na szczęście zniknęło.
Mam marchewki,  kapustę, kalafior, brokuły i grejpfruty. Woda z cytryną i herbata zielon
Ostatnio zauważyłam, że przestałam pić jakiekolwiek inne herbaty. Czerwonej nigdy nie lubiłam, ale że niestety jest pomaga w procesie odchudzania wycwaniłam się i zmieszałam sobie sypaną zieloną z pigwą z czerwoną sypaną w takich proporcjach że nie czuć za mocno smaku pu-erh.

Dziś pewnie będę miała wiele nowych posiłków

Śniadanie- biały grejpfrut
Brunch (za późno na śniadanie, a za wcześnie na lunch) - sok z marchewek
Lunch - dzelo owocowe
c.d wieczorem

poniedziałek, 15 października 2012

15 Października



Dziś urodziny mojej Mamy!!!! 1000 lat!!!

Tam gdzie słońce świeci
tam zawsze są dzieci.
A że my jesteśmy właśnie Twoje
I my mamy różne paranoje.
Zawsze liczyć możemy na Ciebie
Z Tobą mamy jak w niebie.
Wybacz ten wierszyk tandetny
Ale uwierz, zamysł był szlachetny.
Wielu lat w radości, spokoju
I zaspokojenia w jakimś playboju:)

Tego właśnie my Ci życzymy
Mimo że do dupy rymujemy :)

 
 


czwartek, 11 października 2012

11 października

Ostatnio gdzieś zgubiłam moją wolę. Gdzieś się zapodziała moja mobilizacja i nie mogę jej odnaleźć...

wtorek, 9 października 2012

9 październik (wtorek)



Na razie mysza na bagietce stoi w miejscu. Ale
Powiem wam szczerze, że jak zobaczyłam na wadze liczbę 7 z przodu to czuję że reszta nie będzie stanowić problemu no już wiem, że mogę dać radę.

Wczoraj trening na brzuch i pośladki z Mel-B, wczoraj maraton na rowerze. Więc nie ma się obijania:)

Do niedzieli przez kilka dni sobie folgowałam ze słodyczami, nawet raz chipsy wszamałam. Wczoraj już grzecznie wróciłam do diety. Jeszcze 16 kilo przede mną. Do 6 grudnia wyznaczam sobie cel żeby zobaczyć 60-tkę:)
Postanowiłam, że skoro przesunęłyśmy datę Wielkiego ważenia to i ja muszę postawić sobie nowe wyzwanie. Skoro już straciłam 9 kg i teoretycznie już na starcie wygrałam zakład. Pomyślałam, że zacznę różnicę wagi mierzyć od tych 80kg które miałam jak zdecydowałyśmy się przedłużyć zakład.
Teraz gra zrobi się znów emocjonująca i zmobilizuje. Bacha się ostro za siebie wzięła i mogła by teraz wygrać. Trzeba walczyć!

sobota, 6 października 2012

6 października (sobota)




6 tygodni - 9 kilogramów. Nie jest źle. Zdrowe tempo utraty wagi.

Czasami bywają takie dni kiedy coś nas trapi. Stary nawyk każe wyleczyć smutki jedzeniem i to jego wielką ilością. A najlepiej zatopić zęby w czymś mocno niezdrowym. Przezwyciężenie tego przyzwyczajenia to dobry krok do szczuplejszej sylwetki.
Bardzo często stres wywołuje niestrawność, zgagę, skurcze żołądka, wrzody. Dodając mu do trawienia różne ścierwo od którego teoretycznie ma nam się poprawić samopoczucie tylko sobie z pełną premedytacją szkodzimy.

Czasem łapię się a tym, że oceniam negatywnie ludzi, tak jak ja są przy kości i na to nażekają. Skoro ja mogłam to inni też mogą. Pytanie tylko jak silnym trzeba być żeby spojrzeć na siebie obiektywnie, stwierdzić "nie jestem zadowolona z tego jak wyglądam, zapuściłam się" i zrobić coś z tym. Przede mną jeszcze 14 kg do mojej wagi sprzed 3 lat. Dam radę? Nie ma możliwości żeby było inaczej. Tym razem jestem zawzięta i dopnę swego. Moje stare spodnie z nike do tańca, w których ponoć moja pupa wygląda "oj tak seksownie" jeszcze się doczekają swojego wielkiego powrotu. :)

piątek, 5 października 2012

5 października

 

!!!!!!!!!!!!Wielkie świeto!!!!!!!!!!!
 



Wreszcie zeszłam poniżej tej przeklętej 80-tki!!!!!! Ważyłam się rano na mojej wadze i jak raz dobrze mi zrobiła. 2 próby ten sam wynik! łiiiiiiiiii

Moi mili, ponieważ Bacha chciała mi dać wczoraj walkowerem przed ważeniem i napisała żebym jej podała jakie kosmetyki chce. Ale, że !!!ze mną mnie ma tak łatwo!!! to pomyślałam, żeby przedłużyć zakład do 6 grudnia- Mikołajki. Nie chodziło mi o to żeby dostać łatwo trochę kosmetyków a widziałam, że Bachula się poddaje już w połowie. Chodziło o to, żeby mieć wyzwanie i przede wszystkim żeby mieć kamrata w walce z jedzeniem!!!

 
                                     !!!!NASZE KUNG FU JEST MOCNE!!!!



wtorek, 2 października 2012

6 dni do ważenia 2 października (wtorek)



Dziękuje za życzenia. Lubię imieniny zawsze jakiś dzień żeby zrobić coś czego się nie robi na co dzień, ale nie tak duży jak urodziny żeby tez zachlać pałę:)

Pardon za znów przerwę w pisaniu. Jeśli szukaliście kiedyś pracy to wiecie jak to jest. CV-ki CV-ki CV-ki.... wysyłanie przez neta, rozwożone i wysyłane w butelce.

Ale za to znalazłam coś fajnego w komentarzach od anonimka :)


Hihihi zapomnieli napisać na górze "poniedziałek":D

Moja dieta? ostatnio wkradło się troszkę oszukiwania ale godna. wcieliłam w życie zasadę "mniej a lepiej" czyli siostra słynnej diety MŻ (mniej żreć) tylko tyczy się słodyczy i innych niezdrowych rzeczy. Kiedyś zamiast kupić słodycz droższą i pyszniejszą wybierałam kilka tanich i się tym opychałam bo wychodziło więcej. Teraz postanowiłam to zmienić. Odkryłam pewne zło. Zło tak wielki i pyszne ze nie wypada mi go opisywać na tym blogu. Zło tak słodkie i chrupkie i rozpływające się w ustach, złamało mnie 3 dni pod rząd. Eh tak przyznaję się.
A wszystko przez chorobę i tabletki oraz syropy z cukrem... Byłam wolna od cukru, nie pragnęłam go. A tu nagle przymus picia syropu 4 razy dziennie! to mnie zniszczyło. Naszczęście waga stoi w miejscu i na dniach pewnie będę świętować 79-tke:)

środa, 26 września 2012

11 dni do ważenia



Mysza na bagietce wróciła!!! 8 kilo z głowy ale jeszcze nawet nie połowa.

Dziś były moje imieniny a ponieważ ze Słońcem widzę się dopiero jutro to mańana zamawiamy imieninową pizze! Buhahahahaha!!! Nie jadłam pizzy jak mi się zdaje od wieków. Wiec jutro nie wchodzę na wagę wieczorem :) Dzięki tej diecie wyraźnie przyspieszył mi się metabolizm. Mam wizje takiej zapchanej śmieciami rury, która przestała dostawać więcej zapychających ja śmieci, tylko robi się coraz drożniejsza od krecika w postaci diety.


Menu du jour:
Dziś na śniadanie 3 cienkie kromki chałki zrobionej przez moją bratową (nie może się zmarnować)
2 śniadanie: Sok z marchwi i ogórki świeże z solą czosnkową
Obiad: Cały kalafior
Kolacja: Dzelo i sok marchwiowo jabłkowy

Przyszły dziś ciuszki z mega paki! Te na których mi zależało ideolo. Pasują i jak schudnę będą pasowały jeszcze lepiej! Cała szafa rewelacyjnych ciuchów! łiiii nie ma nic bardziej pocieszającego w trakcie diety jak pasujące śliczne ciuchy!

wtorek, 25 września 2012

12 dni do końca (wtorek) 25 września

Menu du jour:

Śniadanie: świeży sok z marchewki (1zł)
2 śniadanie: 2 pomidory (za darmo-z działki:), suszone jabłka z bananem(2,80zł)
Obiad: sałatka z pomidorów i ogórków doprawiona solą czosnkową ok(3zł)
Pod wieczorek: grejpfrut (1,60zł)
Kolacja: jabłcusie (bezcenne:)

Ćwiczenia na dziś?
30min jazdy na rowerze jak zawsze pod wiatr
Trening Mel-B -15-minut ogólny

Nie wiem jak ludzie dawali radę całe 40 dni tej diety...

W piątek wygrałam aukcję na allegro z ciuszkami. Kupowanie w ciemno, nie wiadomo co pasuje a co nie. Ale jak wielką nagrodą będzie jak będzie pasowało całe mnóstwo! a jak coś będzie troszkę za ciasne to będzie mobilizacja żeby nie pozwolić kolejnym ciuchom wylądować na dnie szuflady. Ciuszki są piękne i jestem taka zachwycona,że za gorsze udało mi się kupić całą pakę ciuchów.
Jak je dostanę to się pochwalę:)

poniedziałek, 24 września 2012

13 dni do końca 24 Września (poniedziałek)

W powrocie do diety pomaga mi choroba... zawsze wtedy nie mam apetytu.

Postanowiłam ze dziennie będę podliczać ile mnie kosztuje ta dieta. bo wcześniej miałam wrażenie, że wychodzi dużo kasy.

Menu du jour:
grejpfrut 1,60zł
jabłko + 4 marchewki na sok ok.1,50zł
cały brokuł 2,69zł
Jabłcusie 2,79zł (bardziej wolę jabłka suszone z firmy crispy, bo nie mają dodatkowego cukru i nie są tak słodkie) Spróbujcie i sami porównajcie. Na głodna polecam pomidory z bazylią i oregano, jabłka z truskawką lub z bananem. Te z cynamonem mi osobiście nie bardzo smakują w momencie gastro.





Jabcusie są 2 razy większe w tej samej cenie. Ale za to produkty firmy Crispy suszone są na powietrzu, bez siarczanów i konserwującego środka z psa zmielonego z budą. Gdy mam ochotę na coś słodkiego sięgam po jabłko z truskawką. Słodkie ale nie tak słodkie, że chce się więcej. Popijam dużą ilością wody. i dzięki dużej zawartości błonnika pokarmowego mam spokój na jakiś czas. dobre uzupełnienie posiłku w pracy. Polecam, polecam. Przetestowane i uwierzcie mi w trakcie surowej diety wiele razy mnie ratowało.

Do tego moje ostatnie odkrycie! Herbata zielona liściasta z maliną i marakują (w saszetkach) od miesiąca piję głównie zieloną herbatę i ta jest pychota. oprócz tego jeszcze zielona z pigwą sypana. mniam mniam. chyba jutro kupie!

 


niedziela, 23 września 2012

2 tygodnie do końca! 23 września (niedziela)

Ostatnie 14 dni do końca! Zleciało tak szybko, a na początku tak się ślimaczyło.
Ostatnio przez chorobę troszkę sobie pofolgowałam. Dziś nawet przeprosiłam się z moimi ukochanymi żelkami.

Dieta? Od poniedziałku :D:D

Jutro znów 2 tygodnie owocowo warzywne. Zważyłam się na mojej rozklekotanej wadze. 81 kg. Czyli waga stoi w miejscu. To dobrze. Ale nie mogę wyjść z tej dziadowskiej 80-tki. przez następne 2 tygodnie powinno się udać. tak szczerze to stęskniłam się za moim sokiem marchewkowo jabłkowym na śniadanie. Kupiłam dziś karotkę z truskawkami. Ble za słodka i mało marchewkowa. Rozbestwiłam się :)

Właśnie skonsumuję ostatnią wieczerzę. Zgadnijcie co? Jogurt grecki. mniam mniam. Bo tego będzie mi strasznie brakowała w najbliższych 2 tygodniach. Porę późną mam dziś w nosie bo ostatnio buce się przez zatkany nos i kaszel co średnio 4 godziny.

Zresztą jak się dowiedziałam Bacha (z którą założyłam się o owe kosmetyki) wszamała ostatnio coś wypasionego z MC syfa. HAŃBA!! Ale gastrofazę imprezową rozumiem. Ostatnio jak byłam na imprezce to na dowidzenia wbiłam do lodówki i zrobiłam sobie 3 kromale chleba z masełkiem i ogóraskiem kiszonym. :D:D Do Mc syfa miałam za daleko. Mam postanowienie żeby dobrze wykorzystać te ostatnie 2 tygodnie codziennie min 20 minut treningowych (nie licząc jazdy na rowerze) i oczywiście owoce i warzywa.

Kilka dni normalnego żywienia i od razu widać pogorszenie się stanu mojej cery:( A byłam taka gładka.

Jednak są też boskie wieści! Wchodzę w 2 pary spodni w które wcześniej nie specjalnie. a na pasku który używałam do moich "grubych spodni" (największy rozmiar spodni jakie się nosiło w życiu). Zawsze używałam 2 dziurki, teraz pasek codziennie noszę na 5! a spodnie powoli wylądują na dnie szafy z nadzieją, ze już nigdy nie będę musiała ich założyć.

Następne 2 tygodnie działamy działamy!!
 

piątek, 21 września 2012

Dzień 26 (poniedziałek) 21 września

Kolejny dzień z tytułu smarku-kichu-prychu. Nic ciekawego sie nie dzieje poza katarem, tabletkami na gardło.

Jakie jedzenie? Miękkie! Banany, jogurty, czasem dzelo, pasta z makreli, jajka i szczypiorku domowej roboty. Szału nie ma. Nie ma też powera, żeby ćwiczyć, czy wydajności płuc żeby jeździć na rowerze. Jedyna pocieszająca myśl dla nieposiadacza wagi to pomiar spodniami. Ostatnio mieszcze się w spodnie których wcześniej nie mogłam dopiąć :) łiiii

Na dzis tyle, moje zatoki uciskają mi na mózg i nie bardzo idzie mi wyślenie ani robienie w sumie czegokolwiek.

Ale to, że ja dogorywam nie znaczy, że wy też macie. Do roboty! 10 minutowy trening mel-b na posladki brzuch i nogi lub ramiona!!


!!JUST DO IT!!

wtorek, 18 września 2012

Dzień 23 (Wtorek) 18 września

Brawa dla gala anonima, Który napisał\a mi w komentarzach tak:

"Zdrowe i inteligentne odchudzanie nie istnieje ;] zdrowe i inteligentne to może być odżywianie ;] I wtedy chwile słabości trzeba zagryźć czymś słodkim i nie rozpaczać ;]"

Będę Cię cytować po wsze czasy. Zwłaszcza mojemu meniusiowi-sadyście który nie daje mi nic dobrego zjeść. A że obiecałam sobie, ze sama nic słodkiego nie kupie to na nim spoczywa obowiązek dokarmiania głoda słodyczowego.

Dziś zasmarkana po pachy, z zapchanymi zatokami mam randkę z pierzynką. Nie miałam energii robić za wiele wiec dziś

Śniadanko sok z marchewki
2 śniadanie: bagietka z serem (czyste zło)
Obiad: moj ukochany serek grecki ze szczypiorkiem i rzodkiewką
Podwieczorek: 2 małe banany

Jak się schylam to mi zajebistość przez nos wycieka, więc ćwiczeń nie było. Za to witamina C, rutinoskorbin i dużo herbaty.

Mam prośbę Anonimki. Podpiszcie chociaż swoje imię, pseudonim lub dajcie jakiś link do swoich blogów forów. Bardzo chetnie też pozagladam co ciekawego wy piszecie.

Jeeeee Pablo przywiozł ze sobą moje bezglutenowe michałki. polecam są droższe ale mniej słodkie niz zwykłe i poprostu pyszne:) Daaawno mały cukierasek mnie tak nie cieszył:)
 

niedziela, 16 września 2012

Dzień 21 (niedziela) 16 Września

Połowa za mną!!!!
21 dni za mną i 21 dni przede mną.
Nie zamieszczam myszy na bagietce bo nie chce strzelać z obecną wagą. Moja nadal nie działa a nowa kosztuje ok. 40zł
 
Rachunek sumienia: na 3 tygodnie miałam 3 dni normalnego jedzenia. Z tego jeden wczoraj gdy pomagałam organizować urodziny małej Neli. 100 lat młoda!
Kawałek tortu i 1 pierniczek w czekoladzie w rezultacie czego przez ponad godzinę jeszcze w czasie trwania imprezki nie mogłam zejść z tronu. Daję słowo czułam się jak bym wysrała jelita! Dupę urywa...

Wniosek jest taki dla mnie, że przy tak rygorystycznej diecie pokarmy trzeba wprowadzać stopniowo inaczej wnętrzności mogą eksplodować. Zawsze byłam ekonomiczna. Teraz to już w ogóle. Wystarczy 1 lampka wina i jeden gin z tonikiem i mi wszystko jedno czy dzieci malują mi kwiatki i słoneczka na policzku czy nie. Na szczęście wtedy już dziecięca część przyjęcia się skończyła i pozostali tylko dorośli.


Dzień dzisiejszy.... Ehh

Sok marchewkowo-jabłkowy dawno tak ciężko mi nie wchodził. Ogólne zmęczenie jadłospisem. Brakuje mi nabiału, świeżego, chrupiącego pieczywa, i mięsa (najmniej) no i słodyczy. Raz w miesiącu każda kobieta ma wybaczone szamanie wszystkiego co popadnie. Teraz zostałam pozbawiona i tego. Niestety wszystkie słodycze są u Pabla w domu co dziś przeklinałam. A obiecałam sobie, że nie kupie sobie sama nic słodkiego. Skończyło się tylko na 3 szklaneczkach dzelo poziomkowo agrestowej.
Koło godziny 16 miałam jedną myśl: coś słodkiego, coś słonego i to w dużych ilościach.
W rezultacie zebrałam się i pojechałam do Kauflandu.

Droga krzyżowa!!
Stacja 1 - pączki, dounaty i croisanty (pierwszy bat)
stacja 2 - suszone pomidory w oliwie
stacja 3 - chipsy, paluszki i popcorn
stacja 4 - batony i czekolady
stacja 5 - wafelki, pierniki i ciasteczka

Byłam tak blisko... Już w głowie planowałam od czego zacznę i na czym skończę. Co mnie uratowało? 1 myśl: Paweł we mnie wierzy... Ta myśl była tak silna, ze wzięłam 2 paczki suszonych jabłek i poszłam do kasy. Nie miałam silnej woli, nie to nie było to. Sama w siebie nie wierzyłam. Znając sama siebie zrobiła bym piętrowy tort z bitą śmietaną, nutellą wafelkami i chipsami serowymi i go jadła później czując się jak kompletne zero. Słodycze by pomogły. Przez minutę może dwie. Później by była tylko pustka którą trzeba by było zapełnić kolejną porcją słodyczy.

Nie myślałam o zakładzie i o kosmetykach, to jak widać za mały motywator. Bardziej bałam się rozczarować kogoś, kto pokłada we mnie nadzieję i ocenia silną wolę. A Pawła naprawdę ciężko zadowolić.
Przyszło mi też przy pączkach coś do głowy. Zdanie, które jak kiedyś czytałam na pudelku Katy moss zamieściła na swoich koszulkach. "Nothing tastes as good as skinny feels"
Co w wolnym tłumaczeniu znaczy że nic nie smakuje tak dobrze jak odczuwa się bycie szczupłym. Podobno jakieś małe dziewczynki nosiły koszulki z tym napisem... Hmm czy moja podświadomość przywołała to wspomnienie, żeby mi pomóc? Oczywiście. gdy zdecydujemy się odchudzać dla zdrowia, urody czy poprawy samopoczucia (oczywiście bez przeginania) to uważam każda motywacja pomaga. To brzmi brutalnie, ale mogą to zrozumieć osoby dla których każdy dzień jest walką. Bardzo nie równą walką z jedzeniem, które jest wszędzie i nie gra fair. Więc dlaczego w walce z nim my mamy grać fair.

Oczywiście nie polecam tabletek, głodowania, wymiotowania, jedzenia waty jak to czytałam robią modelki. Bo wtedy prawda wygrywa się z jedzeniem, ale zabija się własną siebie w procesie. Jestem za zdrowym i inteligentnym odchudzaniem.

Motywacja.
Jakie wy znacie sposoby motywowania się. I jak wygląda wasze koło ratunkowe w chwilach załamania?

środa, 12 września 2012

Dzień 17 (środa) 12 września

Niestety mysza na bagietce ma narazie wolne. Nie mam pojęcia ile ważę bo moja waga jest zepsuta:( Ale około 80kg)

Jak obiecałam tak zrobiłam. Dziś dzień zdrowego żywienia. Normalne jedzenie -> siła-> aktywne odchudzanie! Po moim poście widać, że przytuliłam proteinki:)

Śniadanie: Sok z marchewki i dzelo Owocowa (wiem, ze ma cukier ale kolana potrzebują żelatyny)

A jak ja robie dzelo to robię to z klasą :)


Takie drunk dzelo na imprezie by rozbryzgało ludziom mózgi na ścianie:)

2 Śniadanie: grecki jogurt light z rzodkiewką i szczypiorkiem (polecam nie dlatego, że dietetyczny tylko, że smakuje so damn good)


Obiad: mix sałat (najbardziej lubię ten z biedronki z roszponką) z pomidorem, szypiorekiem, przyprawami i łyżką oleju lnianego i rolada z piersi kurzej ze szpinakiem w papryce słodkiej (zrobione w rękawie bez tłuszczu)
 
 
Przepis mojego pomysłu  (1 łyżeczka masła)
 
 Roladka fit (1os.) przygotowanie  10min. (+ 20 minut pieczenia)
1. pierś z kurczaka
2. 4 łyżki szpinaku
3. ząbek czosnku
4. mleko
5. odrobina masła.
6. przyprawa słodka papryka
7. folia do pieczenie "rękaw"
8. 1 łyżka startego sera żółtego, feta, gorgonzola lub białego
 
Pierś z kurczaka wkładamy do woreczka i rozbijamy na cieni kotlet (dzieki folii mięso się ni rozpada).
Z jednej strony (zewnętrznej) obsypujemy słodką papryką.
Na patelni rozpuszczamy łyżeczkę masła i wrzucamy na nią szpinak (może być zamrożony).
Gdy szpinak się zagrzeje i odparuje woda, dodajemy wyciśnięty przez praskę ząbek czosnku.
Po około minucie ciągłego podgrzewania dolewamy około 1-2 łyżki mleka lub .
Dodajemy starty ser i mieszamy na wyłączonym gazie żeby ser się rozpuścił.
Farsz wykładamy na rozbitą pierś z kurczaka i rolujemy (papryką do zewnątrz) . Żeby się nie rozwinęło stabilizujemy roladkę wykałaczkami.
Do rękawa wsypujemy łyżeczkę papryki lub np. przyprawę garam masala (oczywiście bez glutaminianu sodu, przyprawa indyjska bardzo aromatyczna nie wymaga polepszaczy)
Do środka wkładamy roladki i pieczemy w ok 180-200'C przez około 20minut. Roladki musza być miękkie i zarumienione.
 
(jako nadzienie można zrobić standardowo +ser żółty, lub po grecku +suszone pomidory i ser feta)
 

Sałatka śmieciówka (czyli co tylko w lodówce ze świerzych warzyw) + łyżka oleju lnianego i przypraw (sól, pieprz, bazylia, czosnek, powansalskie)
 
Kolacja: bagietka z łososiem norweskim ( troszkę omega 3 ) Szczerze to po obiedzie mi się wogóle nie chciało jeść. Wiec jak na mój gust posiłek zbędny. Ale po raz pierwszy zjadłam z Pablem kolację.
 
Po takim jedzeniu miałam pełno energii na ćwiczenia. Wczoraj odkryłam cos ciekawego. Można się styrać nie na żarty: workout z Mel B. Taaak tą... ale trzeba przyznać ,że jest niezła
 
 
i polecam ćwiczenia na pośladki już przetestowane (jutro brzuch i ramiona)
 


poniedziałek, 10 września 2012

Dzień 15 (poniedziałek) 10 września

Waga: nie jestem pewna, bo jestem w moim domu a nie u Pawła a moja przedpotopowa waga pokazuje raz 80kg raz 82kg a na 3 próbie 80,5kg. Wiec jaki wniosek? nowa waga...

Jak się wczoraj okazało na zjeździe rodzinnym moja dieta wywołała wielką dyskusję. Uwielbiam ich za to, że zawsze czuwają i się o mnie martwią. Próbowali mnie odwieść od tej diety bo jest ona po prostu głodówką. Moje Słońce, szpieg z krainy deszczowców zdradził jeszcze, że moje posiłki są za małe.

2 tygodnie to jest dobry moment jak każdy żeby pomyśleć czy przypadkiem nie robimy sobie krzywdy. Więc podsumowując interwencję rodzinną postanowiłam zrobić 3 dni owocowo warzywne i jeden dzień dodać mięso robione bez tłuszczu i jogurt, albo jakieś jajko. I tak przez najbliższe 4 tygodnie. Mam 3 dni żeby rozważyć jadłospis na nadchodzący dzień.

Wczoraj pojadłam trochę normalnych rzeczy. Nie za dużo ale spróbowałam prawie wszystkiego. Tort na pół z bratową, karpatka na pół ze Słońcem. Jak na koniec wzięłam cały kawałek to mój brat stwierdził, że on je ze mną na pół (nie ma to jak trzymać mnie w przyzwoitości:). Jak padło stwierdzenie, że na pewno dam mu mniejszą połowę, stwierdziłam, że nie mam większego parcia żeby wpierdzielać. No to braciszek stwierdził żebym mu oddała też drugą połowę ciasta co bez wahania zrobiłam. :D:D:D Brat jak zawsze nie wiele mówi ale czuwa i działa we właściwym momencie:)

Jak obiecałam zwiększam ilość jedzenia:
Śniadanie: wieli słodki grejpfrut i herbata zielona z granatem owocem goji.
2 śniadanie: 0,7l soku z marchwi i jabłka
Obiad: Kanapki bez chleba.
Kolacja: kalafior z solą i słodka papryką 
 

niedziela, 9 września 2012

Dzień 14 (niedziela) 9 września

Dziś impreza urodzinowa, która od tygodnia spędza mi sen z powiek. Co zrobić jak się jest na tak rygorystycznej diecie jak ja? Z tego co wiem najczęstszymi błędami w diecie są odstępstwa. Jeśli jadła bym po prostu dietetyczne produkty problemu nie ma. Mogła bym spróbować po trochę wszystkiego. wątpię czy na imprezie będą świeże warzywa. owoce na pewno będą, ale zapewne takie, których nie ma w diecie.

Czy jak dziś zjem normalnie, będę wystarczająco silna żeby powrócić do mojego rygoru żywieniowego? I czy jak posmakuję ciasta to będę potrafiła się trzymać z daleko od podjadania i zakończyć tą dietę?

Z jednej strony uważam że jeśli dziś zjem normalnie to łatwiej będzie mi na kolejnych 4 tygodniach. Pytanie tylko jak z moralniakiem po złamaniu diety. Zaniepokoiło mnie to, że jak raz zrobiłam sobie galaretkę na żelatynie ze skórką z cytryny i sokiem ze świeżych jabłek i po zjedzeniu przeczytałam w co bogata jest żelatyna to się załamałam. Robiłam ją bo bardzo bolały mnie kolana. Tak zawsze sobie pomagałam galaretką i powoli ustępowało. Nie chcę być jedną z tych szalonych osób które obsesyjnie trzymają się pewnego schematu żywienia, a jak już pozwolą sobie na jakieś normalne jedzenie to czują się bardzo winne. Myślę, że stąd wzięła się bulimia.

Może szukam tylko usprawiedliwienia, żeby zjeść kawałek tortu. Ale po żelatynowym moralniaku i różnych snach boję się o moje zdrowie psychiczne. "Moje zdrowie psychiczne" :D:D:D:D:D:D:D

Ostatnie kilkanaście postów było śmiertelnie poważnych... OMG WTF LOL PZPN i inne takie.
Ciąg dalszy nastąpi
 

sobota, 8 września 2012

Dzień 13 (sobota) 8 września

Waga: 81kg  
 


Dzisiejszy dzień minął dość szybko. Podczas tej diety zaobserwowałam duże braki w energii. Zaobserwowałam, że każdego dnia jem bardzo mało. Rozumiejąc filozofię tej diety bardzo bronię się przed złamać diety. Mama i moje Słońce widząc u mnie wahania nastrojów i brak typowego dla mnie entuzjazmu, zaczynają się martwić. Pablo powiedział, że pierwszego dnia jak zemdleję zabiera mnie do Mc syfa i nakarmi nawet na siłę. Do zasłabnięcia mi daleko, ale braki energii na cokolwiek mnie martwią.

Dziś rano miałam silne wahania nastroju. Załamałam się bez większego powodu i zachowywałam się jak małe, niestabilne emocjonalnie dziecko. Winę za to zapewne ponosiły toksyny które uwalniają się w moim organizmie. Tym razem musiało to być coś paskudnego. Mimo wszystko - żadne usprawiedliwienie.

Mój Kot złamał rękę mniej więcej w tym samym czasie jak ja zaczęłam dietę. Wybuchowe połączenie- kobieta na diecie i aktywny mężczyzna który nie może za wiele zrobić przez rękę.

Jutro czeka mnie przyjęcie urodzinowe małej Neli i mojego kuzyna. Z tego co się dowiedziałam będą: tort, 2 ciasta, 3 sałatki (zapewne z majonezem lub z sosem czosnkowym), nugetsy i jajka faszerowane. Moje przerażenie związane z jutrem może zrozumieć jedynie osoba, która jest lub była na takiej głodowej diecie. Do tej pory nie zrobiłam żadnego odstępstwa od diety i trzymam się ściśle tego co dozwolone w spisie. Dziś mam całkowite załamanie i 0 pewności jak dam radę dalej.

Potrzebuję pomocy, żeby przetrwać jutro.

Jakieś pomysły?

czwartek, 6 września 2012

Dzień 11 (czwartek) 6 września

1/4 Diety za mną!!!
Waga 81,8kg Wielki uśmiech jak weszłam na wagę i zobaczyłam cudna cyferkę 1

Kolejny dzień intensywnego jeżdżenia na rowerze. Na szczęście we Wrocławiu jest dużo ścieżek rowerowych. Ale szlak człowieka trafia gdy idzie taka krowa z pieskiem na smyczy. Ona na chodniku, a piesek po drugiej stronie ścieżki rowerowej przy trawniku. W wyobraźni łamię kobietę kołem jak w średniowieczu. Tylko unowocześniam fantazję kołem od roweru. Czy ona nie wie, ze ok.50% społeczeństwa jest na diecie? Jeśli nie dziś to od poniedziałku. Odchudzanie daje -40 do cierpliwości i tolerancji.


Kanapki bez chleba, duuużo wody, 2 wielkie kubki soku marchewkowo-jabłkowo-grejfrutowego
Nie miałam dziś za bardzo apetytu. Pewnie od tego, że dużo byłam w ruchu. A jak wróciłam do domu to zjadłam i zasnęłam :D

Dlaczego nie ma tak, że jedziesz na tydzień do odchudzającego Spa,wprowadzają Cię w śpiączkę farmakologiczną. Budzisz się po tygodniu chudsza o 10 kilo. Bez przechodzenia przez wszystkie nieprzyjemne fazy odchudzania. Bez głodu, bez zmartwień, a co najlepsze bez potrzeby używania często wybrakowanej silnej woli.

środa, 5 września 2012

Dzień 10 (środa) 5 września

Waga 82,4kg    Kolejny dzień walki. Dieta dieta dieta. Nadal silna wola.


Łiiii widziałam 1 komentarz na moim blogu! Ktoś mnie czyta:) POZDRAWIAM WSZYSTKICH WALCZĄCYCH ale i oczywiście mięsojadki też:) sama bym wciąnęła kiełbachę z grilla!

Śniadanie połowa grejpfruta. Skubaniec był tak kwaśny że ledwo zmordowałam.
Po tym tylko dużo wody, bo drań zniechęcił mnie do jedzenia.

Koło 15 jabłko u mamy w pracy.
Dziś tour de france. Czasem w tygodniu mam taki dzień, wsiadam na rower i jadę w 3 końce Wrocławia. Przystanek 1 sklep ze zdrową żywnością na ulicy Zgodnej. Przystanek 2 Koraliczki.pl na grunwaldzie, gdzie kupuję elementy na kolczyki , wisiory i bransolety, którą czasem robię na zamówienie. Przystanek 3 gabinet kosmetyczny Roxy we Wrocławiu gdzie czasem u mnie zamawiają świecące co nieco. Przystanek 4 Dom Słońca mojego:) lub ewentualnie znów na drugi koniec miasta do siebie.
Dziś odkryłam że dużą popularnością w szkole gdzie pracuje moja Mama cieszą się sowy.




Wszystko tylko nie myśleć o diecie, o jedzeniu, o tym czego nie mogę jeść. Unikam jak ognia sklepów ze smakołykami. Czasem jak przejeżdżam obok Mc syfa, Teflon kinga, lub KFC (kentucky fuckin' chicken) a zdarzało mi się jadać we wszystkich, to czuje ten smak w ustach. Jakaś chrupiącą panierkę ze stripsa lub wieśmaka z odrobiną sosu bbq. Albo jak prościej Cole. Koszmarek. Ale mimo wszystko jadę dalej.

Ostatnio poczułam wielką satysfakcję jak byłam bardzo głodna, minęłam cukiernie i poszłam do warzywniaka po jabłka ogórki zwykłe i kiszone.
Była u nas w sklepie parę dni temu młoda pani, która powiedziała że na tym że jadła bułki słodkie codziennie w pracy przez bardzo krótki czas przytyła 15 kilo. Teraz chce wrócić do swoich ukochanych warzyw i owoców na dietę dr Dąbrowskiej. Odkąd jestem na diecie spotkałam już 2 osoby, które też ja wybrały i to zawsze w sklepie ze zdrową żywnością. Ciekawa jestem ile jest osób teraz które zdecydowały się na tą dietę i jakie są ich wrażenia i odczucia.
Czas poszukać innych skrzatów:)

wtorek, 4 września 2012

Dzień 9 (wtorek) 4 września

Waga: 83,1kg i ciągle spada! Niedługo będę pięęęękna! (Pablo pewnie będzie kazał dopisać, że już jestem, więc coby chociaż trochę głowa mi urosłam to o tym wspomnę;)

Wstałam rano. 0 głodu, a więc na start mój litrowy kubek wody, który Pablo kupił mi w Budapeszcie. Pomijając fakt, że wczoraj do baaardzo późnej nocy starałam się, bezskutecznie zresztą, wkleić do poprzednich postów Muszę z wielkimi oczami, jestem ogólnie wyspana.

Cera wizualnie jeszcze nie wiele się różni od tej sprzed tygodnia, ale w dotyku jest jak aksamit.
Dziś aktywny dzień, dużo jeżdżenia na rowerze. Chciałam z ciekawości zbadać dziś o której będę będę głodna. godzina padła na 13. Ale osobiście nie polecam innym tego typu badań bo można paść z głodu. Od razu poratowałam się suszonymi plastrami jabłka i pomidora ode mnie ze sklepu, grejpfrutem i sokiem z marchewki i jabłek.

Przebyta dziś dłuuga droga na rowerze. Oczywiście w ślimaczym tempie emeryta. Jak mnie zaczną wyprzedzać renciści na wózkach i o lasce to po prostu zejdę z roweru żeby ie było hańby.
Dziś już jest w porządku. Nie było bólów głowy, więc może to co najgorsze mam za sobą.

Zastanawiałam się czy spadek mojej wagi nie jest z duży. W teorii powinnam w 2 tygodnie zgubić 4-6kg jednak ja już tyle zgubiłam w ciągu tygodnia. Może to przez odwodnienie, ale pije samej wody około 0,5l plus soki i z 5 herbat dziennie.

Hmm jak myślicie?

Dzień 8 (poniedziałek) 3 września

Waga: 83,5 kg

Śniadanko: grejpfrucik, sok z marchewki i herbata zielona
Obiad: Miska kapusty kiszonej z cebulką i marchewką i surówka z marchewki, jabłka i soku z cytryny
Kolacja: kanapki bez chleba( plasterki pomidora,rzodkiewki i szczypiorek na liściu sałaty), zielona herbatka

W międzyczasie dużo wody, rzodkiewki

Kolejny dzień w którym chętnie bym wszamała jakieś pieczywko.
Kolejny dzień kucharzenia wyszedł mi już lepiej. Żadnych problemów z przebywaniem w kuchni gdy inni odgrzewają sobie jedzenie a wręcz przeciwnie. Znów czerpię z tego radość. Zawsze wolałam gotować niż jeść. 

Ćwiczenia pół godziny na rowerze. Na większe wyczyny niestety nie mam energii. Dr Dąbrowska pisała w książce, że organizm powoli staje się bardziej wytrzymały i skory do wysiłku. Na razie tego nie widzę.

Dzień 7 (niedziela) 2 września

Waga: 83,8kg (nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę się cieszyła na widok 70-tki)


Dziś jest bardzo zły dzień. Zatytułowałam do dniem narkomana. W diecie często jest tak, że nagle napada nas łaknienie na soc słodkiego lub niezdrowego. Albo się poddasz albo nie. Teraz jestem mądra i wiem, że winne są te dziady - toksyny. jak bym zjadła coś słodkiego to organizm automatycznie by przestawił się z trawienie wewnętrznego i przestał by trawić tłuszcze i toksyny by się już nie uwalniały i przestało by sie być na głodzie i np. ustąpiły by bóle głowy.

W takich momentach nie polecam alejki z pieczywem w Lidlu. Te piękne croisanty które pachną tak, że masz wrażenie że wszyscy słyszą jak przełykasz ślinę. Z moją przyjaciółką Natalką długo miałyśmy taka tradycję, że jak się spotykałyśmy zawsze były właśnie te croisanty, konfitura domowej roboty np.truskawka z wanilią lub pigwa z pomarańczą i oczywiście kawusia i dużo, dużo plotek.

Sok z marchewek i jabłek razem smakuje jak coś nowego, więc nudy nie ma. 2 grejpfruty na wielkiego głowa. Moje Słońce  biorąc ze mnie wczoraj przykład zrobiło mi dziś kanapki bez chleba.
Partyjka Makao na wyciszenie myśli przez snem.

Postęp był taki że popołudniu dałam radę zrobić obiad dla Pabla i nie przeszkadzał mi zapach przyprawionych potraw. Co prawda danie nie było wymagające bo tylko ruski pierogi kupne. Ale wczesniej nie byłam w stanie robić nic bo było za trudno wytrzymać.


PODSUMOWANIE TYGODNIA
!!!-4kg po pierwszym tygodniu!!!!
Silna wola twarda jak zawsze. Świadomość o zdrowym żywieniu rośnie każdego dnia. Momentami ciężkie chwile spowodowane przez wydzielające się toksyny zgromadzone przez lata gromadzenia zapasów. Mała ilość energii n ćwiczenia i prowadzenie aktywnego życia. Mimo wszystko nie zrezygnuje z jazdy na rowerze.

Dzień 6 (sobota) 1 września

Waga: 84kg


 Dzisiejszy dzień upływa w sumie bez szału. Nie ma fal głodu. ogólną jedwabistość tej diety psują czasem lekkie bóle głowy i ogólny brak energii. Entuzjazmu żeby skończyć dietę nie brakuje mi. utrata wagi jest bardzo mobilizująca. niedługo zobaczę dawną siebie. 
Niepokojący fakt. Tydzień grecki w Lidlu. Co zrobiłam? Genialna ja (skromna przede wszystkim) kupiłam biszkopty greckie z oliwą z oliwek o smaku pomarańczowym, pistacjowe greckie delight, batona nugatowego. Jak by tego było mało następnego dnia jak moje Słońce szło na zakupy to zleciłam kupienie biszkoptów pełnoziarnistych z oliwą z oliwek i orzechami włoskimi nad którymi się wahałam wcześniej. Olśniło mnie, że gromadzę zapasy na późniejszy maraton szamania wszystkiego co popadnie. Jak się ogarnęłam poprosiłam Pabla żeby schował przysmaki. Co prawda teraz mnie nie ciągnie, ale nie wiem jak będzie gdy zakończę dietę. Ambitnie podeszłam do zadania jak do całej diety i wzięłam kalendarz który zawsze przy sobie noszę i spisałam na pierwsze kilka dni 1 przysmak na który mogę sobie pozwolić żeby nie stracić głowy. Pierwsza w kolejce będzie moja ulubiona sałatka ze świeżych warzyw i gryrosa. Ale myślę, ze żeby nie startować od smażonego mięsa z masą przypraw, ugriluję pierś z kurczaka zamacerowaną w oliwie z oliwek i czerwonej słodkiej papryce.

Dzień 5 (piątek) 31 września

Waga: 84,8kg leci jak z bicza strzelił. 


 Dieta, jedzenie i odchudzanie. Wiem, że inni tez tak mają że w czasie diety tylko o tym tak naprawdę myślą. Ja nie jestem wyjątkiem. Problem mi  sprawia ciągle robienie zakupów gdzie zapachy potraw które jadłam zawsze są bardzo intensywne. Pieczywo, ciasta, owoce. 
Od ponad 2 lat wszędzie jeżdżę na rowerze. Zawsze pyk przerzutka 3/6, 3/7 przy mocnym wietrze 5/7. teraz skoro mój organizm nie ma z czego czerpać energii jeżdżę na 4/7. Sama się nie mogę nadziwić moim ślimaczym tempem. Ale mam czas na zwiedzanie krajobrazu. 

Ważne pytanie!
Skąd weganie biorą energie do życia? Posiadanie osobowości wymaga energii! Śmianie się i żartowanie wymaga energii! W sklepie mamy jedną stałą klientkę wegetariankę. Jest zwiewna, wręcz niepewna. Przypływa i odpływa. Ona może być nieprawdziwa. (Jak ktoś w dzieciństwie słuchał króla Bóla na płycie gramofonowej to będzie wiedział o co chodzi).

Śniadanie: tradycyjnie świeży sok
przekąska grejpfrut i jabłko
Obiad: sok śródziemnomorski (pomidory, pietruszka, seler, marchewka, natka pietruszki, sól, pieprz, czosnek)
Jak go robiłam i wrzucałam do sokowirówki coraz to kolejne warzywa wszyscy robili wielkie oczy jak ja to wypije. Było pyszne aczkolwiek przesadziłam odrobinę z czosnkiem i pieprzem.
Kolacja: 7 ogórków z solą i pieprzem.
W międzyczasie dużo wody i zielonej herbaty.

Dziś też nie ćwiczyłam, ale byłam na długim spacerze popołudniu.