Czy jak dziś zjem normalnie, będę wystarczająco silna żeby powrócić do mojego rygoru żywieniowego? I czy jak posmakuję ciasta to będę potrafiła się trzymać z daleko od podjadania i zakończyć tą dietę?
Z jednej strony uważam że jeśli dziś zjem normalnie to łatwiej będzie mi na kolejnych 4 tygodniach. Pytanie tylko jak z moralniakiem po złamaniu diety. Zaniepokoiło mnie to, że jak raz zrobiłam sobie galaretkę na żelatynie ze skórką z cytryny i sokiem ze świeżych jabłek i po zjedzeniu przeczytałam w co bogata jest żelatyna to się załamałam. Robiłam ją bo bardzo bolały mnie kolana. Tak zawsze sobie pomagałam galaretką i powoli ustępowało. Nie chcę być jedną z tych szalonych osób które obsesyjnie trzymają się pewnego schematu żywienia, a jak już pozwolą sobie na jakieś normalne jedzenie to czują się bardzo winne. Myślę, że stąd wzięła się bulimia.
Może szukam tylko usprawiedliwienia, żeby zjeść kawałek tortu. Ale po żelatynowym moralniaku i różnych snach boję się o moje zdrowie psychiczne. "Moje zdrowie psychiczne" :D:D:D:D:D:D:D
Ostatnie kilkanaście postów było śmiertelnie poważnych... OMG WTF LOL PZPN i inne takie.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz