wtorek, 4 września 2012

Dzień 7 (niedziela) 2 września

Waga: 83,8kg (nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę się cieszyła na widok 70-tki)


Dziś jest bardzo zły dzień. Zatytułowałam do dniem narkomana. W diecie często jest tak, że nagle napada nas łaknienie na soc słodkiego lub niezdrowego. Albo się poddasz albo nie. Teraz jestem mądra i wiem, że winne są te dziady - toksyny. jak bym zjadła coś słodkiego to organizm automatycznie by przestawił się z trawienie wewnętrznego i przestał by trawić tłuszcze i toksyny by się już nie uwalniały i przestało by sie być na głodzie i np. ustąpiły by bóle głowy.

W takich momentach nie polecam alejki z pieczywem w Lidlu. Te piękne croisanty które pachną tak, że masz wrażenie że wszyscy słyszą jak przełykasz ślinę. Z moją przyjaciółką Natalką długo miałyśmy taka tradycję, że jak się spotykałyśmy zawsze były właśnie te croisanty, konfitura domowej roboty np.truskawka z wanilią lub pigwa z pomarańczą i oczywiście kawusia i dużo, dużo plotek.

Sok z marchewek i jabłek razem smakuje jak coś nowego, więc nudy nie ma. 2 grejpfruty na wielkiego głowa. Moje Słońce  biorąc ze mnie wczoraj przykład zrobiło mi dziś kanapki bez chleba.
Partyjka Makao na wyciszenie myśli przez snem.

Postęp był taki że popołudniu dałam radę zrobić obiad dla Pabla i nie przeszkadzał mi zapach przyprawionych potraw. Co prawda danie nie było wymagające bo tylko ruski pierogi kupne. Ale wczesniej nie byłam w stanie robić nic bo było za trudno wytrzymać.


PODSUMOWANIE TYGODNIA
!!!-4kg po pierwszym tygodniu!!!!
Silna wola twarda jak zawsze. Świadomość o zdrowym żywieniu rośnie każdego dnia. Momentami ciężkie chwile spowodowane przez wydzielające się toksyny zgromadzone przez lata gromadzenia zapasów. Mała ilość energii n ćwiczenia i prowadzenie aktywnego życia. Mimo wszystko nie zrezygnuje z jazdy na rowerze.

Brak komentarzy: